Witam ciepło :)
Dziś moja opinia o cieniach Sleek z palety Oh So Special. Zauroczyła mnie od samego początku kiedy pojawiła się w sprzedaży. Swoich cieni używam już około 2 lat i jestem zadowolona. Nie wszystkimi kolorami dobrze się pracuje, niektóre potrzebują dobrej bazy lub miękkiego pędzelka do rozcierania i cierpliwości. Lubię cienie Inglot i przyzwyczaiłam się do nich, łatwo się rozcierają, z kolei niektóre cienie Sleek mają jakby mokrą konsystencję i bywają oporne przy tworzeniu ładnych przejść między kolorami.
Cienie mają jedną podstawową wadę, bardzo krótki termin przydatności. Ważne są tylko rok a zużyć 12 cieni w takim czasie jest po prostu niemożliwe, moim zdaniem nie opłaca się inwestować w dużą ilość palet. Posiadam jedną, tylko tą. Reszta mnie nie kusiła jakoś specjalnie, Sleek tworzy dużą zbieraninę kolorów i to bardzo mocnych, których i tak nie używałabym na co dzień. Np Sleek Monaco jest dla mnie zupełnym nieporozumieniem ;) Ale to tylko moje odczucia :)
Cienie ważne są tylko rok, więc moja paleta już dawno powinna być w koszu ;)
Nie wyrzuciłam jej, ponieważ cienie nie zmieniły zapachu, konsystencji i trwałości. W żaden sposób mi nie szkodzą i będę ich używała nadal.
Jak widać paleta jest już po dużych przejściach, zabierałam ją na wszelkie wyjazdy, przy pomocy jednego zestawienia miałam możliwość zmalowania makijażu dziennego jak i wieczorowego.
Zawiodłam się na kolorach matowych, niestety pigmentacja pozostawia wiele do życzenia. Tak jak pisałam powyżej, trzeba użyć dobrej bazy pod cienie. Perłowe kolory są dużo lepsze.
Bow- najjaśniejszy cień w palecie i najbardziej miękki, kruszył się przy dotykaniu pędzlem, zużył mi się praktycznie w 2 miesiące. Był idealny do nakładania na łuk brwiowy.
Organza- trochę łososiowa perła, dobry cień na całą powiekę.
Ribbon- matowy, coś pomiędzy różem a koralem. Często używam w załamanie powieki. Rozcierany tworzy prześwity.
Gift Basket- ciepły brąz, bardzo ładny do załamania, w zewnętrzny kącik jak i na całą powiekę, bardzo dobra pigmentacja.
Glitz- kolejny bardzo miękki cień, ma silną pigmentację i piękny odcień szarości, jest w nim trochę niebieskich tonów. Ładnie zagra z różami z tej palety.
Celebrate- twardy, zbyt mocno sprasowany, bardzo opornie się rozciera. Bardzo nietypowy odcień, są w nim tony bordowe i fioletowe. W duecie z różami, lilakami i beżami wygląda najlepiej.
bez bazy
Pamper- matowy rozbielony róż o bardzo słabej pigmentacji. Używam go tylko w załamanie powieki.
Gateau- najpiękniejszy cień w tej palecie, złoto- różowy, mieniący się w zależności od padania światła, wszystkie cienie do niego pasują, rewelacyjny do smokey eyes.
The Mail- typowy beżowy i jak na mat Sleeka to ma bardzo dobrą pigmentację, bardzo uniwersalny kolor.
Boxed- matowy brąz, na powiekach szału nie robi ale dobry do podkreślania brwi. Przy rozcieraniu tworzą się smugi.
Wrapped- kolejny mój ulubiony cień, matowy przyjemny fiolet z domieszką szarości, pięknie komponuje się z odcieniami różowymi.
Noir- węglowa czerń, uwielbiam tym cieniem robić kreskę na powiece, rewelacyjnie się rozciera dlatego idealny do smokey eyes. Gdyby wszystkie maty takie były...
Cienie niestety osypują się dlatego polecam najpierw zrobić oko, dopiero potem resztę twarzy.
Mimo paru minusów i tak polecam.
Swoją paletę kupiłam na allegro w cenie 28 zł.